Stały przede mną, zatlone w ochocie
Cztery pochodnie. I jęła ta, która
Pierwsza przybyła, rzucać iskier krocie.
Przeobraziła się wtem jej natura:
Jakby z Jowiszem Mars postać lataczy
Przybrawszy, wzajem zamienili pióra.
Opatrzność, z której każdemu się znaczy
Kolej i służba, nakazało ciszę
Wszystkiej naokół gromadzie śpiewaczej. (…)
Jakie w wiszącej przeciw słońcu chmurze
Rankiem lub zmierzchem barwy widzieć można,
Takie na niebie w krąg wykwitły róże.
A jak niewiasta o siebie nietrwożna
Zlęknie się przecie i wstydem zapała,
Gdy ją doleci czyjaś wina zdrożna,
Tak Beatrycze wszystka pokraśniała:
Podobna była ciemność firmamentu,
Gdy Moc najwyższa na krzyżu konała.
Alighieri D., Raj (Pieśń 27 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.