W sierpniu 1890 roku Żeromski wyjechał z Łysowa i zatrzymał się wieczorem w Kielcach. Wraz z nim do miasta przybyła Aniela Rzążewska z Adasiem, podopiecznym Żeromskiego. Chłopiec ponownie zdawał egzamin wstępny do gimnazjum kieleckiego. Pisarz przygotowywał go do nauki w szkole. W czasie kilkunastodniowego pobytu Żeromski odwiedził szkolne mury, co zmusiło go do ponurej konstatacji: „Gimnazjum w K[ielcach] robi na mnie, ilekroć obok niego przechodzę, wrażenie szpitala, w którym robiono mi operację. Ileż tam podłości dokonuje się na tych dzieciach! Pan inspektor trzyma się za ręce z p. Lwowskim, nauczycielem klasy wstępnej; ten ostatni przed egzaminami udziela lekcji po 25 rs. za tydzień (godzina dziennie) i przygotowuje w przeciągu tego czasu malców tak znakomicie, że wszyscy obdzielani jego nauką zdają wyśmienicie. P. inspektor bierze nawet otwarcie po 30 rubli za możliwość umieszczenia chłopca w gimnazjum. Ludzie biedni nie mają nawet o czym marzyć, dzieci ich z najbezwstydniejszym bezprawiem są odpędzane od egzaminu ze stopniem 1. (…) Zrobiłem sobie przyjemność mówienia z świniarzem, choć nie miałem do niego żadnego interesu. Mówiłem po polsku, on po rusku (…) Rozprawiał mi o wychowaniu, o potrzebie czytania po rusku z dzieckiem w domu, o konieczności konwersacji ruskiej. Przy końcu rozmowy wyciągnął do mnie rękę. Ja moją ostentacyjnie schowałem w tył”.
Proceder łapownictwa, z którym miał osobiście do czynienia, oraz postać Lwowskiego wykorzystał Żeromski w Syzyfowych pracach do sportretowania Majewskiego.
W czasie swej bytności w Kielcach Żeromski spotkał się z Zygmuntem Wasilewskim (także uczniem kieleckiego gimnazjum), który zaproponował mu założenie w mieście nowego dziennika, w którym pisarz miałby być współredaktorem od części literackiej. Do wydawania pisma ostatecznie nie doszło, ponieważ Wasilewski osiedlił się wówczas w Warszawie, a Żeromski wyjechał do Nałęczowa, aby tam podjąć pracę guwernera.